2 NIEDZIELA WIELKANOCNA

Dz 2,42-47 * 1 P 1,3-9 * J 20,19-31

Druga niedziela wielkanocna, szczególnie w ostatnich latach, kojarzy się nam z ideą Miłosierdzia Bożego. W dzisiejszej liturgii słowa ten motyw występuje szczególnie w drugim czytaniu, z pierwszego Listu św. Piotra. Czytanie, podobnie jak cały List, rozpoczyna się hymnem uwielbienia:

„Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa. On w swoim wielkim miłosierdziu przez powstanie z martwych Jezusa Chrystusa na nowo zrodził nas do żywej nadziei” (1 P 1,3).

Zmartwychwstanie jawi się nam jako wielkie dzieło miłosierdzia – Boga Ojca przez Jezusa Chrystusa. Przez zmartwychwstanie swojego Syna Ojciec rodzi nas do żywej nadziei. Przedmiotem tej nadziei jest niezniszczalne, niepokalane i niewiędnące dziedzictwo zachowane dla nas w niebie. Ale idziemy do niego przez ziemię, przez wszystkie doświadczenia, które stają się naszym tutaj udziałem.

Dobrze to rozumieli nasi bracia z pierwszego pokolenia chrześcijan. Słyszeliśmy o nich podczas pierwszego czytania: „Ci wszyscy, co uwierzyli, przebywali razem i wszystko mieli wspólne. Sprzedawali majątki i dobra i rozdzielali je każdemu według potrzeby” (Dz 2,44- 45). W ten sposób starali się naśladować Boga, któremu zawdzięczali, zawdzięczają wszystko, od pierwszej chwili swojego istnienia aż do

wspaniałego dziedzictwa, które im Pan Bóg obiecał w niebie. To było zdumiewające doświadczenie wiary i żywej nadziei.

Po dziewiętnastu wiekach podobna wiara i nadzieja znalazły wyraz w nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego, propagowanego przez błogosławioną siostrę Faustynę.

Na szczęście w całej historii Kościoła pojawiali się ludzie, którzy brali na serio polecenie Chrystusa: ,,Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6,36). W ich szeregu odnajdujemy naszego rodaka, którego beatyfikację przeżyjemy w Warszawie dnia 13 czerwca, podczas kolejnej pielgrzymki Jana Pawła II. Chodzi o Edmunda Bojanowskiego, którego Stowarzyszenie Przymierze Rodzin wybrało kilka lat temu na swojego patrona.

Był katolikiem świeckim, choć bardzo pragnął zostać kapłanem. Trzydzieści kilka lat schorowanego życia poświęcił trosce o biednych ludzi na wsi. Żeby ich skutecznie dźwigać na wyższy poziom życia materialnego, moralnego, ale także intelektualnego, powołał do istnienia Zgromadzenie Sióstr Służebniczek Maryi Niepokalanej, najliczniejsze z powstałych w Polsce żeńskich zgromadzeń. Wraz z siostrami zakładał ochronki i czytelnie wiejskie. Jego Dziennik stanowi wymowne świadectwo wiary i płynącego z niej miłosierdzia.

W jednym z artykułów Edmund Bojanowski napisał: „Miłosierdzie Boskie na wszystkim co nas tylko dotyka na ziemi, miłosierdzie Boskie we wszystkich darach i stratach, miłosierdzie Jego, gdy nam użycza dóbr doczesnych, miłosierdzie gdy nam onych odmawia, miłosierdzie gdy nam łzy wyciska lub one nam ociera. Bo to zawsze ten sam Ojciec najdobrotliwszy, którego oko ciągle na nas spoczywa, którego mądrość nas strzeże, którego miłość nas prowadzi”.

Według takiego głębokiego przekonania nasz rodak oceniał różne zdarzenia, między innymi groźną powódź w 1854 roku: ,,Zesłał Pan klęskę niemałą na te strony kraju naszego, poznajmy w tym rękę Ojca najlepszego, który nam tak wielkie otwiera pole do lepszego żniwa jak to, które woda zniszczyła, żniwa złotych kłosów zasług, jednym przez cierpliwość w znoszeniu nędzy swojej, drugim przez miłosierdzie w niesieniu ulgi tej nędzy”.

Taka była postawa człowieka, dla którego bieda i przeciwności losu stanowiły wyzwanie do działania, właśnie do niesienia ulgi potrzebującym.

Jakże to świadectwo naszego rodaka żyjącego w XIX wieku harmonizuje ze słowami, które inny nasz rodak napisał w 1980 roku w encyklice ,,Dives in misericordia” (Bogaty w miłosierdzie):

„Jezus nade wszystko swoim postępowaniem, całą swoją działalnością objawiał, że w świecie, w którym żyjemy, obecna jest miłość. Jest to miłość czynna, miłość, która zwraca się do człowieka, ogarnia wszystko, co składa się na jego człowieczeństwo. Miłość ta w sposób szczególny daje o sobie znać w zetknięciu z cierpieniem, krzywdą, ubóstwem, w zetknięciu z całą „ludzką kondycją”, która na różne sposoby ujawnia ograniczoność i słabość człowieka, zarówno fizyczną, jak i moralną. Właśnie ten sposób i zakres przejawiania się miłości nazywa się w języku biblijnym „miłosierdziem”(3).

Miłość miłosierna, a więc czynna, daje o sobie znać w zetknięciu z cierpieniem, krzywdą, ubóstwem. Ale też cierpienie i krzywda mogą utrudniać doświadczenie miłości i wiary. Wiele do myślenia daje nam Tomasz Apostoł. On był gdzieś tam w tłumie, gdy Jezus niósł na Kalwarię narzędzie swojej męki. Zapewne z głębokim bólem odbierał straszliwe znęcanie się ludzi nad człowiekiem, nad jego Mistrzem.

I oczywiście uległ przygnębieniu. Może też już obmyślał drogę do swojego Emaus, do swoich dawnych zajęć, I oto koledzy powiedzieli mu: ,,Widzieliśmy Pana”. Nie od razu potrafił uwierzyć. Pozostały mu w oczach wyobraźni obrazy straszliwego cierpienia i poniżenia.

Przed ogromną próbą wiary stają ludzie, którzy widzieli okropności w Kosowie, choćby tylko w telewizji. Pytają, gdzie jest Bóg? Dlaczego na to wszystko pozwala? A Bóg odpowiada: Zobacz Moje poranione ręce, ,,p0dnieś rękę i włóż ją do mojego boku”, dodajmy: przebitego włócznią żołnierza, przedstawiciela okupacyjnego wojska.

Czy te argumenty wystarczą? Tomaszowi, choć go nazywamy niedowiarkiem, wystarczyły. On wyznał: „Pan mój i Bóg mój” – Ten z Drogi Krzyżowej i Kalwarii. Ale także z czytania wielkosobotniego – z Księgi proroka Izajasza: ,,Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju, mówi Pan, który ma litość nad tobą” (Iz 54, 10).

Podobnych zapewnień jest wiele w Biblii. One podbudowują świadectwo św. Piotra z drugiego dzisiejszego czytania, że mianowicie wydarzenie, jakim jest zmartwychwstanie, jest wielkim dziełem miłosierdzia. Daje nam nadzieję i gwarancję niezniszczalnego życia w niebie. A przez to decyduje o sensie naszego życia.

I to jest właśnie Dobra Wieść drugiej niedzieli wielkanocnej, szczególnie dla dotkniętych krzywdą i cierpieniem, zarówno w Europie, jak i w Afryce, Azji, Australii i obu Amerykach: Pan Bóg nie odstąpi od nas. On jest bogaty w miłosierdzie. Ale czy i my w godzinach kolejnej próby potrafimy, za przykładem pierwszej gminy chrześcijańskiej, rozdzielać dobra ,,każdemu według potrzeby”? To bardzo kłopotliwe pytanie.

Niech ono się stanie przedmiotem naszej modlitwy, tuż po wyznaniu wiary.

 

11 kwietnia 1999                                    o. Mirosław Paciuszkiewicz SJ