Przez dwanaście lat wspólnego bytowania prostował moje ścieżki – tłumaczył i wskazywał drogę – a nie było to łatwe zadanie. Pamiętam Jego słowa po zakończeniu pierwszego spotkania: „Wprowadzam Panią do mojej modlitwy”.
Nigdy wcześniej, później też nie – od nikogo takich słów nie usłyszałam. A teraz zostaliśmy sami. On miał dla nas zawsze czas i serce – żegnaj, Ojcze.
Biuletyn Sanktuarium XII/2010