12 NIEDZIELA ZWYKŁA

Jr 20,10-13 * Rz 5,12-15 * Mt 10,26-33

“Świadectwo o Mnie da Duch Prawdy i wy także świadczyć będziecie” (J 15,26b.27a)

 Drodzy Moi!

 Weźmy pod uwagę różne odniesienia czasowe w dzisiejszej liturgii: Czytanie l pochodzi z VI w. p. Chr. i jest świadectwem Jeremiasza i o Jeremiaszu. .

Fragment Listów św. Pawła do Koryntian i fragment Ewangelii św. Mateusza pochodzą z I w. po Chrystusie.

Wspominamy dziś pierwszy dziesiątek XVIII wieku, gdy powstało Zgromadzenie Sióstr Najświętszego Serca Pana Jezusa i piąty dziesiątek tegoż wieku, gdy otwarto pierwszy dom polski Sióstr Sacre Coeur we Lwowie, a kilkanaście lat później w Poznaniu.

W drugim czytaniu dzisiejszej Mszy Świętej sięgamy pamięcią aż do początków rodziny ludzkiej – do pierwszego człowieka, przez którego grzech wszedł na świat a przez grzech śmierć; a wraz ze śmiercią cierpienie. Grzech, cierpienie i śmierć są wspólną cechą wszystkich czasów – czasów Adama i Ewy; czasów Mojżesza, Jeremiasza, Chrystusa i Jego Apostołów; czasów Magdaleny, Zofii Bara i innych czasów. Jest to dramat całej naszej historii.

Pierwsze zabójstwo popełnił syn Adama Kain. Potem było bardzo wiele zabójstw; ludobójczych rzezi w czasie od Adama do Mojżesza i od Mojżesza do Chrystusa. I niestety także po narodzeniu Chrystusa. Za życia Zofii Bara była Rewolucja Francuska, którą jak na ironię nazwano wielką. Dwudziesty wiek miał dwie wojny światowe i kilkadziesiąt mniejszych i straszliwe doświadczenia Sybiru i gułagi i obozy koncentracyjne.

A naszą współczesność – znaczy ludobójstwo w byłej Jugosławii, w Kambodży i Somalii.

W ostatnich dosłownie dniach środki przekazu donoszą o napadach i zabójstwach na ulicach Warszawy. Taki jest wspólny mianownik całej historii ludzkiej. Wobec tego wraca pytanie, które właśnie przedwczoraj postawił mi ktoś w konfesjonale. Dlaczego Bóg dopuszcza to wszystko?

Ono nawiązuje do odwiecznych pytań. Dlaczego cierpienie, dlaczego zło, dlaczego śmierć?

Święty Paweł   (jak słyszeliśmy dzisiaj) tak odpowiada na nasze dlaczego: “…przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli (Rz 5,12- 15).

Przyznajemy, że odpowiedź brzmi pesymistycznie – zwłaszcza w kontekście powyższych przypomnień tego, co się działo i dzieje się w świecie.

Ale na szczęście jest jeszcze dalszy ciąg Pawłowego orędzia. Ostatnie zdanie drugiego czytania: “Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć – to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego człowieka Jezusa  Chrystusa” (Rz 5,15).

To jest dobra wieść, którą już nie Paweł ale sam Bóg wprowadza w środek smutnego świata. Wypada jednak przypomnieć, że jeszcze przed Chrystusem zdarzały się przebłyski zapowiedzi tej dobrej wieści. Już nasi grzeszni pierwsi rodzice otrzymali zapowiedź: “Wprowadzam nie przyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo Jej, Ona zetrze ci głowę, narodzony z niewiasty odniesie ostateczne zwycięstwo” (Rz 3,15).

On działał razem z Ojcem i Synem jeszcze przed swoim narodzeniem.

Zabiegał o przyjaźń i przymierze z Noem, Abrahamem, Mojżeszem i z tymi wszystkimi, których oni reprezentowali. On powoływał proroków, żeby byli sumieniem swojego narodu. Między innymi powołał Jeremiasza i za jego pośrednictwem wzywał ludzi ażeby się opamiętali. Prorok wśród prześladowań modlił się. “Tobie powierzyłem swoją sprawę, śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana. Uratował bowiem życie ubogiego z ręki złoczyńcy”.

I przyszedł ten, który zawarł ostateczne i wieczne przymierze, przypieczętował je (nie jak Noe, Abraham, Mojżesz – krwią zwierząt), ale krwią, którą dziś także uobecniają słowa Chrystusa: “To jest bowiem Krew Moja…” (Łk 22,20).

I ten właśnie twórca Ludu Bożego Chrystus Jezus powiedział do swoich apostołów – a dziś także mówi i do nas: “Nie bójcie się ludzi i nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało – lecz duszy zabić nie mogą “(Mt 10,26).

Jak obrazowo, jak pięknie argumentuje: “… czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa?” A więc za mały pieniążek. A przecież żaden z nich bez woli Ojca naszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone i dlatego nie bójcie się. Jesteście ważniejsi niż  wielu wróbli. Za czasów Starego Przymierza powoływał Bóg proroków.

W czasach Nowego Przymierza powołuje apostołów, męczenników, wyznawców – całe zastępy kapłanów, zakonników, świeckich.

Owszem powołuje wszystkich ochrzczonych. Pewnie nie tylko ochrzczonych – do współpracy w dziele zbawienia, żeby tam gdzie obfituje grzech bardziej obfitowała łaska i żeby ludzie byli odważni. Pod sam koniec XVIII w. powołał Bóg Magdalenę – Zofię Bara (ur. Dnia 12.12.1779 roku).

Dnia 21 listopada 1800 r., wraz z kilkoma postulantkami poświęciła się ona Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Równo w rok później ponowiła konsekrację. I to już były pierwsze śluby zakonne. Jedna z córek duchowych pisze tak o Matce Założycielce: “… w samotnej modlitwie przed Tabernakulum Zofia przejęta niewiarą rewolucji we Francji i zniewagami jakie dotknęły Eucharystię – myślała o wspólnocie Serca Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Nagle błysnęło światło. A gdybyśmy miały wychowanki, którym wpoiłybyśmy ducha uwielbienia i wynagrodzenia, to byłoby zupełnie coś innego. Należy odbudować podstawy żywej wiary w Eucharystię, wychować do uwielbienia wszystkie narody ziemi”.

Jaką odpowiedź dała Zofia Magdalena Bara na swoje powołanie? Jaką odpowiedź dawały jej córki duchowe? Wspomniana tutaj córka S. Alina Merdas tak pisze: “W świecie, który zatracił zmysł  nadprzyrodzoności, zakonnice Sacre Coeur stały się żywym świadectwem transcendencji Boga i Jego miłości”.

Postawa uwielbienia przeczyła ateizmowi. Wychowanie dziewcząt oparte na zasadach wiary i miłości – prowadziło do chrystianizacji rodziny, a objęcie tym wychowaniem wszystkich klas społecznych było formą walki z XIX wieczną niesprawiedliwością. I tak wpisała się św. Zofia w swoje czasy, które stanowią wycinek dziejów zbawienia. Wiele Sióstr Zgromadzenia Najświętszego Serca Jezusa oraz innych zgromadzeń, wielu ludzi przez tysiąclecia dawało swój wkład wysiłku, troski, cierpienia, dla osobistego uświęcenia i dla dobra innych. Chrystus, który zgromadził nas tutaj w świątyni i przy radioodbiornikach liczy także na naszą cząstkę.

Amen!

 

20 czerwca 1993 r.                      o. Mirosław Paciuszkiewicz SJ