32 NIEDZIELA  ZWYKŁA

Ez 47,1-2.8-9.12 * 1 Kor 3,9b-11.16-17 * J 2,13-22

Święto Rocznicy Poświęcenia Bazyliki Laterańskiej  

Przypadająca dziś rocznica przypomina nam najpierw wspaniałą budowlę, bazylikę w Rzymie na Lateranie. Na początku Mszy świętej słyszeliśmy o niej informację. Ale odczytany przed chwilą fragment Ewangelii Św. Jana ukazał nam inną perspektywę. Chrystus mówi przecież o świątyni swojego Ciała. Paweł Apostoł idzie po linii nakreślonej przez Mistrza i W pierwszym Liście do Koryntian pisze: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w Was? (…) Świątynia bowiem jest święta, a wy nią jesteście” (1 Kor 3, 16 i 17b). Świątynią jest więc Ciało, człowieczeństwo Jezusa Chrystusa. Ale świątynią, mieszkaniem Ducha są także poszczególni ludzie – niegdyś mieszkańcy Koryntu, Rzymu, Efezu, Tesalonik, obecnie ~ mieszkańcy Warszawy, Łodzi, Krakowa, Poznania, Lublina i wielu innych miast, a także wiosek.

Jan Apostoł w swoim Prologu do Ewangelii pisze o światłości prawdziwej, „która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi” (J 1,9). Paweł wskazuje na świętość świątyni, którą jest człowiek. Przybywa więc światła i świętości, gdy przychodzą na świat ludzie. Można również powiedzieć, napisać, że przybywa miłości. Tak właśnie napisali przed miesiącem moi znajomi z polsko-francuskiej rodziny, informując o narodzinach szóstego dziecka. Na zawiadomieniu – zredagowanym w języku polskim, francuskim i angielskim – podali najpierw swoje imiona i pięciorga dzieci, zaznaczając iż wszyscy wyliczeni „Mają zaszczyt zawiadomić, że właśnie wprowadzili do swej rodziny więcej miłości, witając na świecie Jerzego, urodzonego 5 września”. Na odrębnej kartce cała siódemka przekazała zaproszenie na poczęstunek z okazji narodzin Jerzego.

Na odwrocie zawiadomienia o narodzinach- w języku polskim i francuskim – dodali jeszcze sentencję Matki Teresy: „Aby kogoś kochać, trzeba stanąć bardzo blisko niego… Każdy człowiek jest dla mnie jedyny na świecie”.

Przyznam, że po raz pierwszy w taki sposób poinformowano mnie o narodzinach dziecka: Wprowadziliśmy do swej rodziny więcej miłości, stąd radość, którą chcemy przeżyć z innymi. Dodam, że chrzest Jerzego ma się odbyć za kilka tygodni.

Razem ze wspomnianą rodziną przeżywajmy radość z przybywania świętości, światła i miłości. To przecież bardzo chrześcijańskie doświadczenie.

Myślimy dziś o świątyniach budowanych z drewna, cegły, kamienia i betonu. Ale też myślimy o budowaniu świątyni, którą jest człowiek.

Bodajże w dwadzieścia minut po otwarciu listu z zawiadomieniem o narodzinach Jerzego, dowiedziałem się, że ktoś na mnie czeka przy portierni domu zakonnego. Zastałem tam mężczyznę w średnim wieku, który przyszedł zapytać, co ma sądzić o fakcie, że coraz bardziej wydłuża się czas jego modlitwy. Było piętnaście minut, dwadzieścia, pół godziny, a od pewnego czasu na modlitwę poświęca ponad dwie godziny. Chciał się upewnić, czy nie ma  w tym czegoś podejrzanego. Zapytałem, czy to, o czym mówi, nie dzieje się kosztem życia rodzinnego i pracy zawodowej? Okazało się, że modlitwa pomaga mu w kontaktach z ludźmi i w pracy.

Owszem, rośnie jego aktywność.

Od razu przypomniała się św. Teresa z Avila, która przebywała na szczytach zjednoczenia z Bogiem, a przy tym przeprowadzała gruntowną reformę zakonu karmelitańskiego, otwierając coraz to nowe klasztory żeńskie i męskie o bardzo ścisłej regule, działo się to wszystko wśród wielu przeciwności i chorobowych doświadczeń. Hiszpańska Święta dostarcza wielu argumentów wskazujących na to, że znakiem zdrowej kontemplacji jest właśnie wzmożona aktywność. Uspokoiłem mojego rozmówcę: Niech zaangażowanie w modlitwę, życie rodzinne i pracę zawodową będzie budowaniem świątyni, którą jest on sam i jego bliźni.

Modlitwy mszalne dzisiejszego dnia wskazują na jedno jeszcze znaczenie terminu kościół. Kościół-budowla przypomina Kościół – społeczność, wielki Lud Boży, zjednoczony jednością Ojca, Syna i Ducha – Trzech Osób Przenajświętszej Trójcy. ,,Boże, Ty chciałeś, aby Twój lud nazywał się Kościołem…” – modliliśmy się kilkanaście minut temu. Może chwilę refleksji poświęcimy takiemu rozumieniu Kościoła, korzystając z Katolickiego katechizmu dorosłych, tłumaczonego z języka niemieckiego.

(Katolicki katechizm dorosłych: /Wyznanie wiary Kościoła, wydany przez Niemiecką Konferencję Biskupów, Księgarnia Świętego Wojciecha, Poznań 1987). W tymże Katechizmie czytamy:

„Lud Boży to pojęcie centralne w nauce Soboru Watykańskiego II o Kościele. Określenie to przyczyniło się wielce w ostatnich dziesięcioleciach do odnowy i ożywienia świadomości i życia w Kościele. Przede wszystkim pomogło przezwyciężyć indywidualistyczny sposób przeżywania wiary i umocnić świadomość, że wszyscy w Kościele jesteśmy współodpowiedzialni. Pismo Święte, przedstawiając Kościół jako Lud Boży, mówi tym samym, że zbawienie nie odnosi się do samej w sobie wyizolowanej jednostki, lecz do wspólnoty, w którą jednostka zostaje włączona, by mieć osobiście swój udział w zbawieniu. Ta wspólnota nie powstaje wtórnie jako związek osób o podobnym nastawieniu religijnym, ale _ podobnie jak rodzina czy naród – jest czymś już przez jednostkę zastanym: pojedynczy człowiek zostaje włączony do Kościoła, wrasta w niego, jest przez niego podtrzymywany i sam za niego przejmuje odpowiedzialność. odnosi się to do wszystkich, zarówno do sprawujących urzędy W Kościele, jak i do wiernych świeckich. (…) Lud Boży to wspólnota wierzących z całą rozmaitością darów, służb, urzędów, Kościół, Lud Boży to my wszyscy!”

Wspomnienie poświęcenia Bazyliki Laterańskiej doprowadziło nas – drogą przez teksty dzisiejszej liturgii – do tajemnicy Kościoła rozumianego jako Lud Boży. Zgromadzeni w warszawskiej świątyni, przy radioodbiornikach oraz wszyscy ochrzczeni i wierzący w Chrystusa tworzymy jeden wielki Kościół, Lud Boży, którego żadna świątynia, pobudowana ludzką ręką, nie zdoła pomieścić. Antyfona na Komunię świętą przypomina nam dzisiaj, że „jako żywe kamienie tworzymy duchową świątynię, świętą wspólnotę kapłańską”. Tak, kapłańską. Przecież wszyscy ochrzczeni mamy udział w kapłaństwie Jezusa Chrystusa.

Gdy tak myślimy o różnych znaczeniach Kościoła, jeszcze jedna, zawrotna wręcz perspektywa otwiera się przez nami. Wskazuje na nią Modlitwa po Komunii: ,,Wszechmogący Boże, Ty chciałeś, aby twój Kościół na ziemi był zapowiedzią niebieskiego Jeruzalem…” O tym niebieskim  Jeruzalem czytamy w ostatniej księdze Pisma Świętego, Apokalipsie św. Jana:

,,I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły i morza już nie ma. I Miasto Święte – Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: «Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi i będą Jego ludem, a On będzie BOGIEM Z NIMI. I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już (odtąd) nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły››”.

Ta perspektywa wybitnie harmonizuje z niedawno przeżywaną Uroczystością Wszystkich Świętych i Wspomnieniem wszystkich Wiernych Zmarłych, i z końcem roku liturgicznego. Uświadamiamy sobie przemijanie. Oglądamy przemieniony wszechświat, a w nim Kościół w ostatecznej fazie jako Nowe Jeruzalem. Tam jest nasz dom, w którym już nie ma łez, ani żałoby, ani krzyku, ani trudu. Nieporównanie piękniejszy niż kościół Św. Krzyża w Warszawie i Bazylika Laterańska w Rzymie. Droga do tamtego domu prowadzi przez naszą osobistą modlitwę, przez udział we Mszy świętej, także dzisiejszej, przez każdy dobry czyn, płynący z naszej wiary, którą teraz ponownie wyznajmy: Wierzę w jednego Boga…

 

9 listopada 1997                                   o. Mirosław Paciuszkiewicz SJ